
Dlaczego ludzie chcą oglądać przemoc?
Pewnie zauważyłeś, że ostatnimi czasy na moim kanale pojawia się więcej materiałów dotyczących przemocy.
Dziś jednak zadałem sobie jedno, bardzo ważne pytanie: dlaczego ludzie tak właściwie CHCĄ oglądać przemoc?
Przejrzałem więc sporo prac naukowych, i – jak się okazało – moje podejrzenia były w większości słuszne.
Ale po kolei.
O dwóch rodzajach przemocy
Raczej wszyscy się zgodzimy, że przemoc można podzielić na dwa rodzaje:
- tą, którą lubimy oglądać, bo sprawia nam przyjemność
i analogicznie:
- tą, której nie lubimy oglądać, bo wywołuje w nas negatywne emocje.
Skąd jednak bierze się ta różnica?
Dlaczego niektóre brutalne sceny są dla naszego oka atrakcyjne, a inne wręcz przeciwnie – odpychające?
Przemoc nierealistyczna – czyli ta, która jest spoko
Istnieje teoria, że abyśmy polubili dany obraz przemocy, musi być on nierealistyczny.
Prosty przykład?
Wyobraź sobie dwóch, bijących się mężczyzn.
Poważnie bijących się – a wręcz lejących aż do rozlewu krwi.
Gdybyś zobaczył taką scenę w filmie akcji, gdzie główny bohater Jackie Chan po kolei prostuje zęby swoim oponentom, po czym wyskakuje z płonącego helikoptera i ląduje na nogi jakby nigdy nic…
…wtedy czułbyś, że jest to przemoc dla rozrywki.
Innymi słowy: dobrze byś się bawił, bo wiedziałbyś, że taki jest zamysł produkcji.
Przemoc realistyczna – druga strona medalu
Teraz wyobraź sobie film, którego celem nie jest zapewnienie masowej rozrywki.
Film, który cechuje się realizmem.
A każdy zadany na ekranie cios nie jest fascynujący, tylko… przygnębiający i straszny.
Jest to cecha wspólna (chociażby) wielu produkcji wojennych – tylko wiesz, takich opartych na prawdziwych wydarzeniach, a nie walki mechów z Trzeciej Rzeszy.
W przypadku tego typu filmów przemoc nie ma być już czystą rozrywką, a raczej skłonieniem do refleksji i zadania sobie pytania w stylu „czy przemoc ma jakikolwiek sens?”.
Toksyczna komercjalizacja przemocy
Jak widzisz – większe znaczenie od tego, co dzieje się na ekranie, ma cała otoczka wokół pokazywanej przemocy.
Czyli gatunek filmu. Muzyka towarzysząca seansowi. A nawet miejsce, w którym oglądamy materiał.
Tak więc teraz czas na kącik moich przemyśleń:
Czy skoro uatrakcyjnianie przemocy sprawia, że nie jest ona dla nas szokująca…
…to czy prawdziwy ból (a nie udawany przez aktorów) też będzie dla nas rozrywką, jeśli tylko ubierzemy go w przyjemne dla oka szaty?
Obawiam się, że tak. Co więcej: widzę to na własne oczy każdego dnia.
Patostreamy i ludzkie dramaty
Wystarczy rzucić okiem na tak zwane patostreamy.
Czy ludzie przejmują się losem owych ludzi, czy raczej oglądanie ich bólu (fizycznego/psychicznego) to dla nich jedynie czysta rozrywka?
Niestety, raczej to drugie.
A przynajmniej ja nie znam osobiście nikogo, kto żałowałyby takiego Daniela Magicala i jego rodziny w czasach ich bum popularności.
Co ciekawe – tym samym osobom prawdopodobnie byłoby szkoda Daniela, gdyby nie był on patostreamerem, a uczestnikiem serialu dokumentalnego.
Za to wszystko odpowiada sceneria. Zupełnie, jak w przypadku wcześniej omawianych filmów.
Głośna muzyka. Wyświetlanie donejtów. Interakcja z czatem.
Wszystko sprawia wrażenie zabawnego show – mimo że na ekranie nieraz działy się prawdziwe ludzkie dramaty.
Znieczulica wobec krzywdy
Świat nauki już dawno odkrył, że ludzie szybko przyzwyczajają się do przemocy.
To, co kiedyś szokowało nas na ekranie – dziś już stanowi normę.
Brutalny świat mediów jest niebezpieczny szczególnie dla młodszych odbiorców.
Jeśli od początku swojego życia dzieci będą przyzwyczajane tylko do rozrywkowej przemocy, to czy będą one w stanie odróżnić ją od tej prawdziwej, pełnej rzeczywistego bólu?
Aby poznać odpowiedź na to pytanie, pozostaje nam niestety… czekać.
Tylko wtedy może być już trochę za późno.
Prawdziwe zabójstwa w sieci
Pamiętam jakby to było wczoraj: do sieci trafia film Luki Magnotty, który przedstawiał prawdziwe morderstwo.
Nie polecam szukać tego materiału. Po jego obejrzeniu nie zmrużyłem oka chyba przez tydzień.
Ciekawie całą sprawę przedstawił jednak serial „Odwal się od kotów: Polowanie na internetowego mordercę” (i nie, nikt nie zapłacił mi za promocję).
Do czego jednak zmierzam?
Pamiętam, jak owe morderstwo wstrząsnęło światem internetu – ludzie autentycznie się bali.
A film był przecież taki… zwykły. Bez fajerwerków. A jednak budził strach.
Ciekawi mnie alternatywna sytuacja.
Co by było, gdyby wszystko zostało zmontowane w Hollywoodzkim stylu?
Wiecie – jakieś intro, efekty komputerowe, muzyka, napisy końcowe…
Czy wtedy film budziłby mniej negatywnych emocji (o ile w ogóle można tak określić śmierć na wizji)?
Walczmy z rozrywkową przemocą
Zdaję sobie sprawę, że moja wojna z rozrywkową przemocą to tak naprawdę walka z wiatrakami.
I nie zrozumcie mnie źle – też lubię obejrzeć film akcji czy pograć w jakąś bijatykę (w końcu wszystko jest dla ludzi).
Tutaj chodzi mi o rzeczywistą przemoc, która udaje, że taką nie jest.
No i o dzieci – powinniśmy bardziej kontrolować to, jakie treści trafiają do ich ciągle rozwijających się mózgów.
- Nie popieram rozrywkowej przemocy w mediach
- W takim razie robisz coś, aby jej zapobiec?
- :
Czy przemoc uzależnia?
Uzależnić można się praktycznie od wszystkiego – również od przemocy.
Jeśli podobają Ci się moje przemyślenia na temat świata i ludzi – koniecznie nadrób też dwa audio/ebooki, które do tej pory wydałem:
Uzależnienia. Jak odbić się od dna i nie być ich zakładnikiem?
Kompletny poradnik na temat tego, jak wyjść z uzależnień, które niszczą Ci życie
Anatomia porażki. Jak radzić sobie z przegraną?
Tutaj z kolei o tym, że porażka nie zawsze musi oznaczać coś złego, a nawet wręcz przeciwnie – udowadniam, że może Cię ona wzmocnić.