Co jeśli Wam powiem, że większość założeń, które powszechnie przyjmujemy do świadomości jako pewniki odnośnie Erena Yeagera, jest błędna? Co, jeśli postać, o której myśleliśmy, że znamy ją od podszewki, jest kimś zupełnie innym? W tym odcinku przedstawię Wam kompletną analizę chłopca, który zobaczył wolność.
Dla zdecydowanej większości młody Yeager stał się lubianą postacią dopiero w 4 sezonie. Niesamowita przemiana zwykłego popychadła, jakim był Eren w totalnego badassa, zamknęła usta wszystkim, którzy do tej pory kwestionowali ciekawość tej postaci. Mimo wszystko, ludzie konfrontujący się z niezadowalającym zakończeniem całej historii często mówią, że to, co Eren zrobił, było wyjątkowo głupie, jak na niego, a samemu zakończeniu brakuje sensu w skwitowaniu jego tzw. character developmentu.
Czym dłużej dywagowałem na temat Erena, tym bardziej dochodziłem do wniosku, że brakuje mi czegoś w ogólnie przyjętej koncepcji jego motywów i powodów, stojących za dokonywanymi czynami. Robiąc coraz to szerszy research i powracając wielokrotnie do mangi, doszedłem do fundamentalnych wniosków, które mogą wpłynąć na to, jak postrzegasz tę postać.
Prosiłbym Cię, abyś podszedł do tego materiału tak, jakby samo uniwersum AoT było Ci nieznane, a ewentualne wnioski i zestawienie ich z Twoim postrzeganiem tej postaci zostawisz na chwile zadumy po seansie. Wszystko to dlatego, że jest całkiem spora szansa, iż po obejrzeniu całości zmienisz swoje spojrzenie na tę postać. Zaczynajmy.
Zapewne zgodzisz się, że większość z nas myśląc o jego głównej motywacji, pomyśli w tym miejscu o wolności. Co jednak, jeśli nie jest to pełna prawda?
Zanim pierwszy raz ujrzeliśmy tę postać, zanim pierwszy raz zetknęliśmy się z jego charakterem, słowa, które definiują znaczną część jego poczynań, już zostały wypowiedziane. Mowa tutaj o sytuacji z chaty Ackermanów, gdzie Eren jest zmuszony do swojego pierwszego morderstwa, w międzyczasie wypowiadając w stronę Mikasy znamienne zdanie “If you win, you live. If you lose, you die. If you don’t fight, you can’t win!”.
Brzemię tego sformułowania odbije się na nas, jak i na samym Erenie w niezrównanie dużym stopniu. W związku, z jakimi rzeczami będzie się jeszcze musiał mierzyć, to ta walka, o której mowa w przytoczonym zdaniu, będzie zmuszona nabrać zdecydowanie bardziej brutalnego wydźwięku. Do tych wydarzeń przejdziemy za chwilę, a póki co skupmy się na marzeniu chłopca, które, połączone z jego filozofią życiową, finalnie doprowadziło do rozwoju całej historii AoT.
Przed upadkiem muru Maria widzimy scenę, w której to Eren siedzi na ziemi i patrzy na mury, umierając z nudów. Pomijając fakt, że podobna, bliźniacza scena ma miejsce w przypadku Gabi, musimy sobie uzmysłowić, że pierwszym uczuciem Erena, jakie poznajemy w serii, jest nuda.
Eren, przychodząc do domu rodziców Mikasy, jest widocznie znudzony. Eren spoglądający z dołu na pięćdziesięciometrowy mur, jest również znudzony. Nuda towarzyszy mu zawsze, kiedy przed nim stoi sytuacja, której nie może przeskoczyć – zaczynając od przymuszonego spotkania z drugim dzieckiem, a kończąc na byciu zmuszonym do siedzenia w ciasnym mieście, bez perspektyw poznania tego, co kryje się po drugiej stronie muru.
Wtem następuje nieoczekiwany zwrot akcji – moment, kiedy Armin pokazuje swojemu przyjacielowi książkę, którą zabrał ze swojego domu – to sytuacja, w której historia Shingeki no Kyojin wkracza na drogę, z której już nigdy nie będzie w stanie zboczyć.
Armin zaczyna opowiadać o rzeczach, o których przeczytał w księdze dziadka. Rozpoczynając od ognistej wody, a kończąc na nieprzebranych polach piasku, młody blondyn ekscytuje się do ekstremum. Eren, widząc jego blask w oczach, zaczyna się ekscytować równie mocno, co sam czytający. Słuchając o tym, jak bardzo ciekawy i niezbadany może być świat za Marią, Eren zaczyna się pocić z podekscytowania.
Parokrotnie nasz ukochany dzieciak powtarza ,,Świat na zewnątrz,,, ,,Świat na zewnątrz,,. Patrząc na tę scenę i powtarzane przez Erena słowa niczym mantra, odniosłem nieodparte wrażenie, że to wszystko o czym młody chłopak teraz myśli. Eren chce poznać niedostępny świat. Eren chce urzeczywistnić wizje obcego świata. Po chwili Armin dodaje, że perspektywa odkrycia tego wszystkiego przez nich byłaby niesamowita. I od tego momentu to staje się MARZENIEM obu chłopców.
Myślę, że mimo tego, że faktyczna akcja SnK w tym momencie jeszcze się na dobre nie zaczęła (konflikt między ludźmi a tytanami jeszcze się nie zaognił), to Eren już zdał sobie sprawę, że nie jest wolny. W końcu, jeśli istnieje coś poza rzeczywistością, którą jest mi dane poznać i jestem zmuszony przez rząd żyć w niewiedzy o tym, co jest poza murami, to czy nie jestem zwyczajnie uwięziony?
Dla mnie jest to pierwszy moment, w którym Eren zaczął myśleć o tym, by walczyć za swoje marzenia. W końcu jego filozofia życiowa mu na to pozwalała, ba, wręcz pcha go do tego. Dodatkowo, pojawiło się w końcu marzenie, za którym należałoby podążać.
Od dziecka świat fascynował każdego z nas. Wszyscy mieliśmy rzeczy, które chcieliśmy poznać, wszyscy mieliśmy marzenia, za którymi chcieliśmy podążać. Często nasze otoczenie, bądź też zdarzenia w życiu, doprowadzały do tego, że raz po raz odrzucaliśmy nasze dziecięce pragnienia. Niejednokrotnie niektórzy z nas zawiedli się na tym, z czym tak bardzo chcieli się zaznajomić. Powiedzcie mi proszę, ilu z Was po niepowodzeniach w szkole, po kontuzjach wykluczających Was z Waszego ukochanego sportu po prostu odpuszczało?
Odpuszczanie to naturalna rzecz dla człowieka, nie każdy pragnie osiągnąć zamierzone cele, idąc po trupach, zresztą w zdecydowanej większości przypadków nie warto w życiu osiągać czegoś ,,za wszelka cenę,,.
To wszystko nie zmienia jednak faktu, że w przeważającej części ludzie, którzy wspinają się na szczyt, którzy finalnie stykają się ze swoimi upragnionymi celami to osoby, które zrobią dla nich wszystko. Mimo przeciwności losu będą wytrwale iść do przodu, aż dopną swego.
Taką właśnie osobą jest Eren i pomijając jego słynne słowa ,,Continue moving forward,, do których przejdziemy później, przyjrzyjmy się wydarzeniom, które spotkały go w niedalekiej przyszłości, od wykreowania się wspólnego marzenia.
Tytani atakują mur, duża część populacji ginie, Eren w tragiczny sposób traci dom, mamę i miejsce, w którym się wychowywał. Zapewne wielu z nas w tym miejscu historii by się już poddało, bądź też zaczęło przyjmować to co wszechświat nam daje. Eren jednak zrobił zupełnie inaczej i zaprzysiągł zemstę na tytanach mówiąc, że wybije każdego co do joty.
Fakt, motyw zemsty jest okropnie popularny, gdy mówimy o postaciach, które nie potrafią pogodzić się ze stratą – za przykład możemy tu uznać Anakina Skywalkera z Gwiezdnych Wojen, czy też Gutsa z mangi Berserk. Przy czym w przypadku Erena sprawy mają się nieco inaczej. Eren wykrzykuje w płaczu, że wybije każdego tytana prawdopodobnie nie tylko dlatego, że jego mamy już nie ma, czy też, że nie ma gdzie wrócić.
Mówi tak, ponieważ ludożerne stwory, które sprawiały, że nie był w stanie zobaczyć upragnionych krajobrazów, raz jeszcze oddalają go od jego marzenia. Eren, wizualizując sobie ocean, pustynie i wulkany w końcu znalazł coś, co zniweczyło wszechogarniającą nudę, a to coś znowu stało się jeszcze bardziej odległe.
Eren, który tak bardzo pragnął wylecieć z klatki, został zwyczajnie jeszcze bardziej zamknięty, tracąc w tym samym momencie cenne mu osoby. Nasz bohater szczerze nienawidził uzurpatorów i utożsamiał ewentualną wolność ze zniknięciem tytanów. W końcu, jeśli pozbędziemy się ich wszystkich, to będziemy w stanie odbić Shinganshine, a potem poznać to, co znajduje się za murami, prawda? Czy to właśnie nie jest wolność? Czy to właśnie nie było spełnieniem jego marzenia? Życie bez strachu w świecie, w którym nadal pozostaje tak dużo do odkrycia, musiało być dla młodego chłopca piękną, idylliczną wersją możliwej przyszłości.
Tutaj musimy się zatrzymać. Skoro już wiemy, że Eren utożsamił wolność z wybiciem tytanów, które od wieków prześladują ludzkość, to co, gdyby się okazało, że to wszystko kłamstwo? Co, jeśli założenie, z którego Eren wychodził, było zwyczajnie błędne u podstaw? Chyba już wiecie dokąd zmierzamy.
Aby lepiej nakreślić, co mam na myśli, jestem zmuszony przetransportować nas parę lat wprzód. Nie nad morze, nie do Liberio, a do piwnicy Grishy Yeagera.
Od początku nastawiano nas na to, że gdy Eren skorzysta z klucza powierzonego mu przez ojca, Paradis odkryje prawdę o tytanach, która może wszystkim Erdianom pomóc w przyszłości. W zasadzie, patrząc na to z perspektywy czasu myślę, że to twierdzenie nigdy nie mogło być dalsze od prawdy.
Nie chodzi tutaj o notatniki, czy też samą pracownię. Dla całej historii zdecydowanie istotniejszą rzeczą był napis, znajdujący się na tyle zdjęcia rodzinnego Grishy. ,,Ludzkość poza murami nie wyginęła,, co jednoznacznie stwierdza, że poza Shinganshiną żyją ludzie, o których nasi bohaterowie nie mieli pojęcia. Co więcej, to właśnie Ci ludzie byli prześladowcami naszych protagonistów.
W tym momencie, do Erena doszło, że tytani to jedynie marionetki, a ktoś inny pociąga za sznurki. Co zatem z wolnością? Co z wolnością, która już pojawiała się na horyzoncie? Przecież było tak blisko, wystarczyło wybić ich wszystkich i… nagle okazuje się, że stworzeniami, które oddzielają wyspiarzy od wolności nie są wcale te przerośnięte kreatury, a ludzie sami w sobie. Co zrobić, by być prawdziwie wolnym od strachu, opresji i prześladowań? Można się rzecz jasna albo chować, albo walczyć, ale jak już wiemy z pierwszego cytatu zapożyczonego od Erena, jedynie walka wchodzi w grę – jeśli chcesz wygrać, MUSISZ to wywalczyć.
Czy to zatem oznacza, że trzeba będzie zabijać ludzi, których od tak wielu lat staraliśmy się bronić? Eren zrozumiał, że będzie musiał wyjść naprzeciw swoim dawnym ideałom i przekonaniom, i zlikwidować tych, którzy sprawiają, że jego bliscy nie są bezpieczni, a on sam nie jest w stanie spełnić swojego marzenia oraz zdobyć upragnionej wolności. Jego marzenie o niezbadanych krajobrazach właśnie zaczęło ewoluować.
Gdy Eren zabił porywaczy Mikasy, jasno powiedział, że jeśli ktoś spróbuje mu odebrać wolność, to on nie zawaha się, by odebrać wolność im. Tak samo było w tym przypadku. Eren od dziecka podchodził do swojego marzenia nie w taki sposób, w jaki wydedukował to Armin, lecz zobaczył również swój brak wolności z tym związany. Dlatego Eren pozostaje wierny jedynie swoim słowom i w przyszłości wypowiada sformułowanie: ,,Czy jeśli zabijemy wszystkich wrogów po drugiej stronie morza, w końcu będziemy wolni?’’.
Myślę, że tutaj zachodzi dosyć duża pomyłka w kwestii patrzenia na tę postać. Eren nie mówi tego metaforycznie, Eren nie dywaguje, Eren zwyczajnie zastanawia się, czy to jest właśnie to, co musi zrobić, by osiągnąć wolność. Koncepcja zdobywania tejże wolności stale ewoluuje, ale przy tym jest ona nadal wierna słowom, które wypowiedział za dziecięcych lat. W związku z tym, że świat zewnętrzny zdecydował się na to, by pozbawić go jego upragnionej wartości. Młody Yeager zdecydował się w tym momencie, że musi zabić każdego wroga, który znajduje się po drugiej stronie morza.
Rzecz jasnam zabicie każdego wroga musiało wywołać reakcję łańcuchową. Protagonista dobrze zdaje sobie sprawę z faktu, że ich nacja jest uznawana za nieprzyjaciół i w związku z tym, jakakolwiek kampania wojenna wywoła ogólnoświatowy konflikt, wymierzony w Erdian z Paradis, a w związku z tym, Eren będzie zmuszony do zrównania z ziemią wszystkich, którzy zamieszkują ziemie po drugiej stronie oceanu.
Musimy tutaj wziąć pod uwagę fakt, że pierwotnym marzeniem było jedynie zobaczenie nieznanych mu krajobrazów. Tak jak mówiłem, ono ewoluowało, Erena już nie cieszył widok pustyni czy też morza, ale właściwie czemu tak się stało? Odpowiedź jest banalnie prosta. To wyobrażenie o świecie zewnętrznym było wizją bez innych ludzi. Przyjaciel Armina naiwnie wierzył w to, że to oni właśnie będą odkrywcami, że ten świat jest dziki, nieznany i w końcu wolny.
Eren nie zaprzestający na wyczyszczeniu Paradis z tytanów to Eren, brzydzący się świata, w którym musi żyć ze świadomością, że wszystko, co znał do tej pory, to kłamstwo. Bohater nie chce dopuścić do świadomości faktu, że istnieją inni ludzie poza nim, którym dane było wcześniej zaznać tej wolności eksplorowania. Dla Armina widok, który zobaczyli nad morzem był wystarczający, w szybkim tempie zauważył jednak, że dla jego przyjaciela jest to jedynie rozczarowanie – Eren chciał czegoś więcej. Tu przechodzę do najbardziej angażującej części materiału – Eren zaczął Rumbling/Dudnienie nie z faktu konieczności jego użycia, a dlatego, że zwyczajnie chciał, to był jeden z niewielu aktów jego wolnej woli. Eren, zawiedziony zastanymi realiami, nie mógł dopuścić, aby jego marzenie o prawdziwie wolnym i nie przemierzonym świecie, legło w gruzach.
I możesz tu sobie pomyśleć, że to dziecinne, że to całkowicie odbiega od Erena, jakiego powierzchownie znaliśmy.
Na poparcie tej tezy, musimy raz jeszcze wybiec w przyszłość.
Po tym, jak poznaliśmy jego prawdziwe intencje oraz zapoznaliśmy się z głównym motywem tej postaci, możemy zredefiniować pewne wydarzenia i rzucić na nie nowe, lepsze, świeże spojrzenie.
Pogadajmy o Erenie, wabiącym Reinera do piwnicy w Liberio. Obie te postacie dzielą w zasadzie bardzo podobną historię. Każda z nich ma niezwykle wyniosłe marzenie do spełnienia. Aby je spełnić, jest zmuszona przyjąć narzuconą narrację, by wierzyć, że to, co robią, jest jednoznacznie prawidłowe.
Reiner jest równie pokrzywdzonym przez los bohaterem. W związku ze swoim pochodzeniem i sytuacją rodzinną zmuszony został do tego, aby stać się mareńskim wojownikiem, żeby nadać rodzinie nowy, lepszy status. Po tym, jak okazuje się, że status nie sprawia, że rodzina Hoovera staje się scalona, Reiner przyjmuje nowy cel – ocalić świat. Jak możemy zobaczyć, Reiner tak samo jak Eren również ma marzenie, a to marzenie ewoluuje, w związku ze zmianą perspektywy i kolejnym trudnym zderzeniem się z rzeczywistością.
W trakcie realizacji swojego celu, mareński wojownik zmuszony był zamieszkać pod jednym dachem z ludźmi, których mordował. Przemijający, wspólnie spędzony czas doprowadził do tego, że nastolatek zwyczajnie przejrzał na oczy. Doszło do niego, że ludzie na Paradis to wcale nie diabły, a takie same istoty jak on. Z uwagi na to wszystko Reiner, doznający załamania nerwowego i mówiący na murze Rose, że gdyby tylko nie poznał tych ludzi, nie skończyłby tak źle, jest jedynie płaczem do swojego sumienia. Reiner jest zwyczajnie zawiedziony faktem, że na wyspie będzie w stanie wyeliminować wszystkich wrogów i ocalić świat bez brudzenia sobie rąk.
Niestety, poznając perspektywy ludzi, mieszkających po drugiej stronie murów, widząc to, że są oni tacy sami, Reiner nie może sobie poradzić z poczuciem winy, a mimo to decyduje się ich zamordować. Decyduje się na to, bo nadal pozostaje wierny swojemu marzeniu, którym było zostanie bohaterem i jednoczesne ocalenie świata.
Obydwoje nie są w stanie modelować swojego marzenia. W związku z tym pozostają przy jego pierwotnej wersji, decydując się tym samym na krzywdzenie nie tylko innych, ale i własnego sumienia. Reiner w tym momencie wiedział już, że to, co robi jest JEDNOZNACZNIE złe, ale mimo to zdecydował się to zrobić i walczyć.
Eren, infiltrując Mare, był zmuszony do tego samego. Jadł, spał i rozmawiał z ludźmi, o których mówił jako o wrogach. Yeager zdał sobie sprawę, że nie wszyscy ludzie poza murami są źli, tak jak mu się wydawało. Za to wszyscy przeszkadzają mu w zrealizowaniu swojego marzenia.
W swojej rozmowie z byłym kolegą z Survey Corps, Eren chce się jedynie upewnić, że to, co zakłada o Reinerze, to prawda. Eren tak prowadzi rozmowę, aby wręcz zmanipulować Reinera do wyjawienia prawdy o tym, że zaatakował mur nie dlatego, że był do tego zmuszony, lecz dlatego, że chciał.
Nosiciel tytana atakującego nie patrzy już na Reinera jako na wroga, a zwyczajnie na osobę, zupełnie taką samą, jak on, lecz niezdolną do przyznania się do swojej okrutnej natury. Reiner wiecznie zasłania się swoimi wzniosłymi ideami, a Eren prześmiewczo mówi, że jest w Liberio, by zrobić to samo. ,,Zrobiliście to, by ratować świat, nie mieliście innego wyboru’’ – mówi szyderczo.
Gdy Reiner dopytuje się czy Eren jest tutaj, by spełnić swoją krwawą obietnice z przeszłości, ten odpowiada, aby o tym zapomniał. To dlatego, że nauczył się, że ten okrutny świat narzucił im jedynie pewne spojrzenia na świat, a ludzie za murami czy po ich drugiej stronie są zwyczajnie tacy sami.
Reiner nie wytrzymuje i robi to, na co Eren czekał od początku. Klęka, wykrzykując z siebie wszystkie wyrzuty sumienia, które dręczyły go od lat. To wyznanie miało być dla niego prawdziwie wyzwalające, skoro po takim czasie brzemię tłumienia tego w sobie w końcu znikło. Reiner jednak nie zaznał spokoju po tej chwili szczerości. Eren jedynie podał mu rękę przyznając, że są tacy sami, a chwile potem rozpoczął swój atak.
To uznanie zbieżności z drugim nosicielem tytana nie było wcale, jak mogłoby się zdawać, przyznaniem, że to wszystko wina ich tragicznego dzieciństwa. To nie wina tego, że obydwoje chcieli ratować świat i w związku z tym ich decyzje zabrnęły za daleko. To jedynie kolejne wyznanie.
Eren przyznaje, że zabije innych mimo tego, że ma świadomość, iż nie są oni źli i zrobi wszystko, aby spełnić swojego marzenie. Przy tym wszystkim nadmienił niesamowicie ważną rzecz. Powiedział, że myśli, że są tacy od urodzenia, po czym dodał, że będzie jedynie brnął naprzód.
Myślę, że teraz to już jest jasne. Zaraz wrócimy do koncepcji ludzkiej natury, którą nadmienił Eren w słowach o byciu takimi od urodzenia, ale póki co się zatrzymajmy.
Postać, którą omawiamy, sama przyznała się do tego, że w sposób zaprzeczający wszelkiej racjonalności decyduje się, aby inni cierpieli z racji jej egoistycznych pobudek.
Czy jest to coś nienormalnego? Odpowiedź brzmi: to zależy, a wszystko z racji spojrzenia na skalę całego przedsięwzięcia.
Jeśli Twoim pragnieniem jest poczuć się lepiej, to mimo tego, że to niemoralne możesz komuś np. zabrać cukierka. Czy to straszny czyn? Nie, raczej nie. Jest on zły, ale nie straszny, bo to, czy taki będzie zależy od jego skali.
Eren i Reiner zrobili dokładnie to samo, przy czym ich aktywność miała realnie wpłynąć na miliony ludzi.
To właśnie jest prawdziwie przerażające w tym wszystkim. Odłóżmy na bok kwestie chronienia bliskich. Gdyby obaj bohaterowie wykonali jedynie potrzebne minimum do zrealizowania swoich ambicji, to przecież ucierpiałoby zdecydowanie mniej ludzi, a część z pragnień antybohaterów zostałaby zaspokojona.
Te dwie postacie postanowiły jednak, że chcą całą pulę, korzystając z tego, co tak bardzo ceniły – ze swojej wolnej woli. W tym wszystkim nie prowadzę tutaj narracji w kierunku tego, że wolna wola jest czymś złym, ale pamiętajmy, że kończy się ona tam, gdzie zaczyna krzywda drugiego człowieka. Świat tego nie rozumiał, role odwróciły się po czasie, to też Eren zrobił dokładnie to samo. Zanim przejdziemy do następnej sekwencji analizy, chce jedynie, abyście przyswoili sobie te słowa i podumali chwilę nad nimi.
Gotowi? Jeśli tak, to przejdźmy do następnego fragmentu.
Tak, jak wspominałem wcześniej, Eren stwierdził, że jest taki od dziecka. Zresztą, cofając się w głąb analizy, dojdziemy do jego cytatu o walce.
To, jaką osobą Eren stał się automatycznie w momencie narodzin, pięknie obrazuje nam jego przeprawa przez Ścieżkę. W the paths Eren oraz jego brat oglądają wspomnienia Grishy, z których część dotyczy wychowania drugiego syna. Bracia są wtedy świadkami tego, że Grisha nie zmuszał Erena do niczego, plus nikt inny nie kształtował jego światopoglądu. Sam bohater nadmienia, że był taki od zawsze.
W zasadzie zaczynamy tutaj zahaczać o behawioryzm. Osoby zajmujące się tą nauką, dzielą się na takie, które wyznają, że nasze decyzja są wypadkową natury, wychowania, bądź ich połączenia.
Jak możemy zobaczyć w Ataku Tytanów, na decyzje postaci wpływają różne czynniki.
Są takie postacie jak Zeke czy Gabi, których całe życie było determinowane przez to, jaki przekaz był wokół nich kreowany. W kontraście do ich postawy mamy przekonania Erena czy też Kenniego Ackermana, którzy twierdzili, że byli tacy, od kiedy tylko pojawili się na tym świecie. Eren od dziecka pragnął wolności, a Kenny od zawsze pragnął być coraz to bardziej potężnym.
Eren finalnie spotyka barierę nie do przeskoczenia, a Kenny mężczyznę, który jest potężniejszy od niego samego. Obydwoje kroczą tą samą ścieżką i w myśl egoizmu, realizują swoje samolubne ambicje. Różni ich jednak koniec historii. Kenny twierdził, że tylko osoba z prawdziwie nieograniczoną mocą jest w stanie być prawdziwie dobra. O ironio, Kenny stał się zdecydowanie bardziej brutalny, aniżeli był wcześniej.
Wujek Levia przed śmiercią odrzuca swoje marzenie dla większego dobra, dochodzi do trywialnego wniosku – żył w błędzie. W związku z tym, odrzucił on tytaniczne serum i tym samym zmarł razem ze swoim marzeniem.
Można powiedzieć, że ten niesamowity parallel staje się jeszcze lepszy, gdy weźmiemy pod uwagę metaforę całej sytuacji. Przedstawmy tutaj w formie przenośni użycie potwornego serum i przemienienie się w monstrum, tym samym spełniając swoje marzenie. Kenny mógł stać się jeszcze większym potworem, co nie zmienia faktu, że mogło go to przybliżyć, do jego sensu życia. Eren zaś nie potrafił tego dokonać i w związku z tym wykonał zastrzyk. Sam stał się więc potworem na drodze realizacji swoich zachcianek.
Czy w takim razie było inne wyjście? Kenny przecież udowodnił nam, że można stanąć w opozycji do naszej natury i mimo jej znacznego wpływu, zdecydować się podjąć zupełnie inne decyzje, aniżeli zakładalibyśmy na początku.
Tutaj musielibyśmy jednak zestawić ze sobą i porównać życia obu Panów.
Jeden żył prześladowany za swoje pochodzenie i zabijał na zawołanie, tym samym kreując swoją pozycję w półświatku, a drugi był zbyt słaby, by ochronić swoich bliskich, tracił ich raz za razem i nigdy nie wiedział, czy w ogóle kiedyś spełni swoje marzenia.
Młodzik, mierzący się ze swoją bezsilnością wobec śmierci matki, przyjaciół oraz finalnie Hannesa czuł, że musi się zdecydować na taki krok. Ilekroć został pokonany, uzmysławiał nam, że nie myśli o sobie, jako o osobie zdolnej do pokonania tytanów. Przez długa część serii stwierdzenie, że jest niepowtarzalny, przeplata się ze stwierdzeniem, że nie jest nikim nadzwyczajnym. Już przy okazji narodzin, matka nazywa go specjalnym, za to parę lat później, po słowach Keitha Shadisa Eren, zdaje się porzucać tę myśl.
Wątpi w siebie i widać to na wielu płaszczyznach. Jednak po śmierci Hannesa wszystko zaczyna się zmieniać, możemy śmiało powiedzieć, że doszło tu do oczyszczenia tej postaci i w związku z tym w przyszłości zdecydował się zrobić wszystko, aby być wystarczająco silnym, by ochronić swoich bliskich.
Eren wyznaje całemu światu, jak bardzo jest bezużyteczny i jak bardzo ma tego dość. Chwilę po tym, gdy Mikasa mówi mu, że nie jest to prawda, Eren dochodzi do wniosku, że nie może sobie na to pozwolić. Mimo tego, że świat jest okrutny i jest jednoznacznie przeciwko niemu, Eren nie może się poddać. Bohater, mimo romantycznego zbliżenia z Mikasą, otrząsa się w mgnieniu oka i mówi, że nie ważne, co się stanie, zawsze będzie bronił swoją ukochaną i bliskie mu osoby. Eren odrzuca myśl o poddaniu się i w myśl makiawelizmu kierowanego wobec najdroższych mu ludzi, decyduje się on na stawanie się silniejszym za wszelką cenę.
Mamy do czynienia ze zdecydowanie bardziej złożoną postacią, aniżeli nam się wydaje, motywacje jego działań są nie tyle wielowektorowe, co zbieżne w całej swojej okazałości. Każdy z jego celów się uzupełnia i właśnie to, czyni go jedną z najlepszych postaci, jaka kiedykolwiek została napisana.
Jestem znów zmuszony wybiegnąć narracją tej analizy w przyszłość. Z tej racji znajdujemy się teraz w Mare już po tym, gdy Eren poznał tylko częściową formę przyszłości – a to, czemu częściową, poruszymy za chwilę. Eren żyje z grzechem na sumieniu. Przechodzi przez ulice pełne ludzi, zdając sobie sprawę z tego, że odbierze im wolność. On sam wie, że nie byłby w stanie poświęcić swoich ludzi na wyspie mimo tego, że jest ich zdecydowanie mniej i z logicznego punktu widzenia byłoby to zdecydowanie bardziej racjonalne posunięcie.
W trakcie tej przechadzki Eren ratuje Ramziego. Robi to mimo świadomości, iż będzie on chciał pozbyć się tak samo go, jak i innych ludzi w tej części świata. Pomimo, że życie w świecie bez prawdziwie wolnej woli popcha go do wymordowania tych ludzi, jego serce nie pozwala na to, aby biernie przyglądał się, jak chłopak jest bity ,,tylko dlatego, że później sam zginie z jego ręki,,.
Eren po uratowaniu młodego chłopca raz jeszcze dokonuje oczyszczenia swojej postaci z tego, co leży mu na sumieniu. Jak możemy zobaczyć, dzieje się tak tylko, gdy Eren faktycznie wybucha i zaczyna zalewać się łzami. Tak też jest w tym przypadku. W związku z tym, że Ramzi nie rozumie erdianskiego, Eren jest w stanie bez przeszkód powiedzieć mu wszystko, co myśli. Odpychając na bok jego przeprosiny, skupmy się na tym, co powiedział chwile wcześniej.
‘’Gdy dowiedziałem się, że ludzkość żyła poza murami, byłem tak bardzo zawiedziony, chciałem zmieść wszystko z powierzchni ziemi’’.
Myślę, że ludzie niepotrzebnie nadinterpretują te słowa. One zwyczajnie odnoszą się do tego, że nie mógł znieść faktu, iż inni ludzie mają prawo istnieć. Odnosił się także do tego, że zawiodła go perspektywa już odkrytego świata. Mimo wszystko Eren zdecydował się na to, by nie odrzucać swojej utopii, mimo płaczu i bólu spowodowanego świadomością tego, co się stanie.
By jego marzenie mogło zaistnieć, Eren nadal zdecydował się to zrobić i zmuszony był żyć z tej racji w wiecznym dylemacie. Dokładnie taki sam dylemat możemy zaobserwować przy okazji sceny, gdy Eren przekonuje samego siebie do walki, stojąc przed lustrem. Wypowiadając słowa ,,Tatakae, tatakae,, Eren chcę odpędzić od siebie myśli o krzywdzeniu innych ludzi tylko po to, by skupić się na samym marzeniu. Przy tym wszystkim, tak samo, jak w przypadku Sashy, Eren nie jest w stanie pogodzić się ze śmiercią towarzyszki. To właśnie z tej racji Eren wykrzykuje do Hanji, czy ma może ona inny plan. Eren nie chciał jednak, aby przywódczyni zwiadowców przedstawiła mu alternatywę. To co zrobił, to zwykły krzyk rozpaczy, ponieważ diabeł z paradis wiedział, jak jej historia się zakończy.
Wracając do tego, w jaki sposób działa podróż w czasie w AoT, musimy sobie uzmysłowić jedno – Eren nie zobaczył wszystkiego, gdy pocałował rękę Historii. Eren zobaczył jedynie dudnienie i jego pierwsze skutki.
Jakkolwiek to nie zabrzmi, ale według przyjętej przez nas teorii, Eren nie zobaczył wtedy przyszłości.
Eren zobaczył wspomnienia wysłane do GRISHY przez Erena z przyszłości. Wiele osób może być w mylnym przekonaniu, ale w Shingeki no Kyojin nie istnieje parę uniwersów, a tylko jeden, który istnieje równocześnie. Uniwersum AoT jest deterministyczne – a to znaczy, że przeszłość, teraźniejszość i przyszłość są w stanie jednocześnie oddziaływać na siebie.
Znając ten koncept wiemy już, że Eren całując rękę Historii, był w stanie zobaczyć jedynie wspomnienia przeszłego tytana atakującego, do którego Eren z rozdziału 131 i 132 wysłał swoje wspomnienia.
Tutaj możemy rozstrzygać, czy tytan atakujący jest w stanie wysyłać swoje wspomnienia do wszystkich nosicieli, czyli np. również samego siebie z przeszłości, czy tylko do innych osób. Uważam, że jeśli tylko do innych osób, to zakończenie nie miałoby sensu, ale do tego dojdziemy pod koniec materiału.
W każdym razie podsumujmy: Eren całując rękę Historii, widział jedynie wspomnienia poprzedniego tytana atakującego, który posiadał również część wiedzy o przyszłości. Jednakże, Eren nie pokazał mu całości swoich wspomnień w związku z tym, że chciał, aby ten, w krypcie rodu Reiss zdecydował się na wymordowanie rodziny królewskiej i w związku z tym, Eren po pocałowaniu ręki Historii nie wiedział, że zostanie powstrzymany. Wiedział jedynie, że dudnienie dojdzie do skutku i mógł się jedynie domyślać, jak to wszystko się skończy.
Eren poznał całą prawdę dopiero, gdy dostał od Ymir pełnię mocy tytana pierwotnego, ale wtedy było już za późno. Eren wiecznie więziony przez całą historię czy to przez mury, czy to przez więzienne kraty, czy to w krypcie rodu Reiss, ponownie stał się więźniem, ale tym razem cudzego marzenia, jakim było marzenie Ymir.
Eren mimo tego, że poznał zakończenie historii, cały czas robił to, co było zgodne z jej biegiem. Nie ma się co dziwić, w końcu deterministyczna wizja świata mówi o tym, że każdy czyn ma jego konsekwencje i nieważne co, nie można ich cofnąć. Zwyczajnie, rodząc się, wprawiamy w ruch efekt motyla i mimo tego, że przeszłość teraźniejszość i przyszłość istnieją równocześnie, to nie jesteśmy w stanie w żaden sposób wpłynąć na bieg wydarzeń.
Dobrym przykładem tej teorii jest fakt, że cała historia zaczyna się od epizodu do Ciebie – czyli do Ymir za 2000 lat obrazując nam, że cała historia tego świata od początku do samego końca zmierzała w jednym, wyznaczonym kierunku.
Skoro już wiemy, jaka jest natura Erena, jego motywy, czym dla niego jest wolność i finalnie poznaliśmy, jak działa świat rzeczywisty Shingeki no Kyojin, pragnę Wam przedstawić, jak Eren, mimo całej świadomości tego, jaki będzie jego koniec, brnął w swe marzenie dalej.
W 131 rozdziale mangi możemy zobaczyć, jak Eren po zdeptaniu wybrzeża i wybiciu niezliczonej ilości ludzi, wykrzykuje z radością słowo ‘’wolność’’, stojąc w dziecięcej formie nad parą, wydobywającą się z tytanów kolosalnych.
Eren widzi przed sobą bezkres świata. Jego marzenie finalnie się ziści. Uważam, że jest to niesamowicie stworzony obraz tego, kim właściwie jest Eren. Zaślepiony potrzebą odkrywania nowego świata, doszedł finalnie do momentu, w którym jego marzenie materializuje się jako pragnienie niewinnego dziecka, które nie zdaje sobie sprawy, co właśnie dzieje się pod nim.
Uważam, że ten panel jest świetny, bo obrazuje on, że to tylko iluzja. Dlaczego? Prawdziwe chmury to te nad nim, symbolizujące wzbicie się w przestworza i niebo, symbolizujące wolność. Eren zaś ma jedynie substytut tego, para wydobywająca się z tytanów, obrazuje jedynie iluzje wolności, coś nierealnego, coś, co ma uciszyć sumienie Erena. W końcu dzięki tej parze Eren nie widzi tego, co jego marzenie robi z życiem niewinnych ludzi.
Chwilę po tym, Eren przenosi się do Paths i odwraca się, mówiąc do swojego przyjaciela ,,Patrz Armin, wreszcie mi się udało,,. Nawiązując do tej ostatniej scenerii, którą Eren widział, całując rękę Historii, w Arminie coś pękło. Zdał on sobie sprawę, że wspólne marzenie, które kiedyś obrali sobie za cel, już dawno przeminęło.
Wszystko, co dzieje się po tym, jest relatywnie nieistotne, aż do momentu wysłania przez Erena wspomnień do Armina i Mikasy oraz do samej śmierci mojej ulubionej postaci.
Eren wiedząc, że zniknie z tego świata i nie uda mu się spełnić swojego marzenia chce, aby przynajmniej jego przyjaciele byli prawdziwie wolni. W związku z tym stawia sobie nowy cel, jakim jest wyjaśnienie im tego, czemu to zrobił i upewnienie się, że po wszystkim będą żyli szczęśliwie.
Eren, rozmawiając z Arminem tłumaczy, że część jego aktorstwa z sezonu czwartego była konieczna, by odepchnąć bliskich od siebie i tym samym ich nie skrzywdzić. Gdy blondyn pyta swojego przyjaciela, czy zrobił to wszystko dla nich, Eren zwyczajnie odchodzi, odmawiając odpowiedzi na to pytanie – co samo w sobie może dowodzić tego, że to nie była jego jedyna motywacja.
Pamiętacie może jedne z pierwszych słów w anime? 80% ludzkości zostało wybitych przez tytany. Tutaj pojawia się ta sama kwestia, Eren mówi, że wybił 80% ludzi, czy historia się powtórzyła? Nie, fundamentem całej opowieści jest to, że teraźniejszość jest przyszłością i przeszłością, i na odwrót.
Eren spełnia marzenie Armina, tym samym dotrzymując obietnicy. Tłumaczy mu cały kontekst działań i mówi, czemu nie był w stanie poświęcić swoich bliskich poza matką. Poświęcił ją na rzecz Bertholda prawdopodobnie po to, by Armin mógł wziąć jego tytana i tym samym przeżyć.
Dotarliśmy do końca- Eren dochodzi do finalnej refleksji.
Eren unika odpowiedzi na pytanie Armina, co sądzi o Mikasie. Po chwili blondyn rewanżuje mu się za potraktowanie go, jak Najman podczas sceny przy stole. Po tym, gdy cios dociera do szczęki naszej tragicznej postaci, ta zaczyna płakać, zaczyna krzyczeć, że kocha Mikasę i nie chce, aby ta żyła z kimkolwiek innym, ale przy tym chce, by jednocześnie była ona szczęśliwa. Po tym całym wyznaniu Armin, jako narrator całej historii, dochodzi do wniosku, że Eren jest żałosny. Ta scena ma nas doprowadzić do dokładnie tej samej refleksji, co narratora.
Badassowy Eren, w obliczu rozmowy o miłości swojego życia mówi, że nie może pogodzić się z tym, iż ona sama będzie szczęśliwa z kimś innym. Mimo tego, że Eren poświęcił dla niej wszystko, jego największym zmartwieniem teraz jest coś zupełnie innego, a mianowicie – czy zapomni kiedyś o nim i wybierze kogoś innego?
O ile możemy tu zobaczyć, że Eren zachowuje się jak zwykły, infantylny gówniarz, tak musimy to zestawić z tym, co zrobił chwilę przed tym wyznaniem. Mianowicie – pokazał Mikasie wizję świata, w którym wyznała mu ona swoją miłość.
Eren ukazuje jej rzeczywistość, w której Mikasa odpowiada na jego ostatnie pytanie, w taki sposób, w jaki chciał, żeby odpowiedziała. Możemy tu przysiąść na chwilę, puścić nasza ulubioną, smutną piosenkę i podumać nad tym, co by się stało, gdyby Mikasa powiedziała Erenowi, co tak naprawdę czuje. Dziękujmy Erenowi za to, że wszyscy mamy w tym momencie zapłakane oczy, ponieważ nic nie trzeba sobie wyobrażać. Eren pokazał jej namiastkę tego, co oboje chcieli mieć – domek w górach, gdzie z dala od wojny żyją wspólnie w miłości i nic nie jest w stanie ich rozdzielić.
Eren sam wiedział, że mimo wszystko nie może dopuścić do tego scenariusza. Pragnął go z całego serca, ale nie mógł doprowadzić do tego, ze Mikasa zwiąże się z osobą, której zostały jedynie 4 lata życia, w związku z klątwa Ymir. Eren błaga ją więc o wyrzucenie jedynej rzeczy, która mogłaby jej o nim przypominać do końca swoich dni – szalika.
Ten czerwony szalik to symbol przywiązania, ochrony i miłości. Był on z nią od dnia kiedy się poznali, aż do samego końca. Czemu do samego końca? Ponieważ Mikasa odrzuca pragnienie Erena mówiąc mu, że nie jest w stanie odrzucić jego szalika, a tym samym miłości. Ostatni obrazek w mandze, jaki widzimy z Mikasą, to właśnie Ackermanka w sędziwym już wieku na łożu śmierci, owinięta tym właśnie szalikiem.
Eren, umierając pierwszy raz od początku dudnienia, otwiera oczy. To wszystko prawdopodobnie odzwierciedla to, że w końcu doszedł do poprawnych wniosków, ale było już za późno na jakąkolwiek zmianę historii. Eren w swoim ostatnim spojrzeniu na świat zawarł Mikasę, która wykonuje zamach, aby skończyć finalnie całą historię. Przyjmuje się, że głowa chwilę po odcięciu, po dekapitacji jeszcze przyjmuje obrazy, zachowuje świadomość na okres paru mrugnięć okiem. Można w takim razie śmiało przyjąć, że ostatnią rzeczą, jaką Eren poczuł w życiu, był pocałunek jego ukochanej.
Mimo wszystko, w trakcie tej analizy powiedzieliśmy sobie, że gdyby nie było możliwości wysłania wspomnień do swojego przeszłego siebie, to nie byłaby ona kompletna i moim zdaniem nielogiczna. Czemu tak sądzę? Ponieważ zanim Eren został ścięty, wysłał do młodego siebie, leżącego pod drzewem, wizję całego dudnienia i częściowego końca świata. Uważam, że to jedyne logiczne zakończenie jego historii, bo Eren budzący się z tego ,,snu,, najpierw ronił łzę, a potem pyta Mikasę, skąd wzięły się u niej długie włosy – pamiętajmy, że ostatni raz, gdy ją widział, Mikasa była w krótkich włosach.
To było ostatnie wołanie Erena o pomoc. Miał on nadzieję, że gdy jako młodzieniec zobaczy chociaż urywek tej historii, to zaprzestanie on jakichkolwiek działań w stronę aktywowania dudnienia. Pamiętajmy jednak, że tak jak uznaliśmy wcześniej – w tej rzeczywistości Eren, który taki już był od momentu przyjścia na świat, nie mógł zrobić nic, by zmienić bieg wydarzeń, jego natura na to nie pozwalała.
Eren w rozmowie z Arminem twierdzi, że finalnie nie wie, po co było to wszystko, wspomina jedynie pierwsze słowa Grishy w jego stronę – Eren jesteś wolny i potem dodaje, że czuł, że po prostu musiał tak zrobić.
Eren walczył z Arminem w formie tytanów kolosalnych, aby obwieścić światu, że to on i jego przyjaciele pokonali wielkiego demona z wyspy, pokazał ich w świetle bohaterów, dzięki czemu przeżyli szczęśliwie resztę życia.
Ostatni moment, kiedy Eren pojawia się w mandze to moment, kiedy Mikasa siedzi nad jego grobem i czeka, aż przyjdzie reszta Zwiadowców. Wypowiada ona słowa ,,Chciałabym Cię jeszcze raz zobaczyć’’ i wtem przylatuje ptak – symbol wolności. Zawiązuje on Mikasie szalik po raz ostatni, a ona dziękuje mu za to, że zrobił to tamtej, mroźnej nocy.
Atak tytanów kończy się na 139. rozdziale. To całkiem ironiczne, ponieważ liczba 140 symbolizuje wolność i samodzielność. Eren, również metaforycznie, nigdy nie osiągnął tak bardzo upragnionej wolności.
PODSUMOWANIE ODCINKA
Przez całą historię Ataku tytanów mamy do czynienia z prawdziwie kompletną postacią. To, co finalnie spotkało Erena, jest jedynym logicznym końcem, do którego ta przygoda mogła nas doprowadzić. Wiele dzieł popkultury nauczyło nas, że główny bohater zawsze musi mieć za sobą wzniosłe idee, racjonalny powód i happy ending. Tak jednak nie było w tym przypadku.
Eren jest niczym więcej, jak tylko dziecinnym chłopakiem, który nade wszystko pragnął, aby jego młodzieńcze marzenie doszło do skutku. W połączeniu z wolnością, którą niesie na ustach i z ochroną swoich przyjaciół za wszelka cenę, Eren zwyczajnie wchodzi na poziom wiekopomnej postaci. Nasz umiłowany antybohater połączył infantylność niezdolności do zmiany z parciem do przodu za wszelką cenę. Eren był taki od zawsze, to nie on się zmienił, tylko my i to, w jaki sposób go postrzegamy. Mimo wszystko twierdzę, że to, co prawdziwie go uwolniło, to oddanie życia dla sprawy. Eren za żywota nie mógł zrobić nic więcej, aby osiągnąć nieosiągalne, lecz gdy tylko sprawił, że jego bliscy nie muszą się już więcej budzić w strachu, który towarzyszył im od dziecka, niemożliwe dokonało się. Tylko jakim kosztem? Z tą myślą zostawiam Was na koniec tego materiału.