Tańczę polskie tango. Nogi w błocie mam, bo Wisła to grząskie bagno. Narodowe barwy mamy jak Santa Claus. I to ma sens… bo… przestałem wierzyć w Polskę (dawno).
“Z jednej strony jarmark, z drugiej Europa”
W 2020 roku Taco Hemingway wydał 2 albumy na raz – wspomniane “Jarmark” oraz “Europę”. I to bardzo rzadko stosowany przez twórców zabieg, żeby wypuścić dwie pełnoprawne płyty w tym samym momencie. Stało się to nie bez powodu – a powodem tym było zbudowanie pewnego przekazu do społeczeństwa.
Bo “Jarmark” to opis Polski, w wielu momentach gorzki i trudny do przełknięcia… Do tego stopnia, że naraził się na krytykę ze strony różnych środowisk. A “Europa” to na pierwszy rzut oka kontrast, coś zgoła odmiennego od tego (w cudzysłowie) “jarmarkowego, polskiego zaścianka”. Jednak wystarczy się wsłuchać w tekst obu płyt i okazuje się, że… wyznawana przez fajnopolaków “europejskość” też ma swoje problemy.
Jesteś z małego miasta – elita się ciebie brzydzi.
Jeżeli ze wsi, to im się nawet już nie chce szydzić….
Bo dla nich nie istniejesz, jak TVN cię nie widzi
Mieszkasz w małym miasteczku, liczącym kilkanaście tysięcy mieszkańców. Jesteś przedsiębiorcą, masz małą firmę budowlaną i dajesz zatrudnienie kilku osobom ze swojej okolicy – dzięki temu oni mogą utrzymać swoje rodziny. Idziesz z duchem czasu, więc zakładasz swoją stronę internetową na Odoo, bo słyszałeś od znajomych przedsiębiorców że to proste, intuicyjne i tanie… no i budujesz profile w social mediach, żeby firma była bardziej rozpoznawalna.
Ale co jakiś czas słyszysz lub czytasz opinie na swój temat, że… W sumie to jesteś robolem albo prostakiem, który nawet nie ma wykształcenia i pracuje fizycznie. Pytanie – od kogo prawdopodobnie usłyszysz takie słowa?
Fajnopolacy – czyli stereotyp wielkomiejskiej klasy średniej, która zamiast schabowego z ziemniaczkami wybiera sushi i ramen. Nie chodzi do kościoła, tylko medytuje i praktykuje mindfulness. Ogólnie stara się dbać o środowisko i żyć bardziej po europejsku. Żyć… fajniej.
Oczywiście jest to zestaw cech stereotypowych, których nie można przypisać każdemu… a jednocześnie każdy z nas zna kogoś, kto takie cechy przejawia. Ale to na pewno nie jesteś Ty, prawda? To zawsze “ten drugi”, hmm?
Polacy sami wpędzają się w ten podział “my i oni”. Definiujemy samych siebie w kontraście do “tych drugich”. Oczywiście w takim ujęciu “my” równa się “ci lepsi”, a “oni” są “gorsi”. I to jest bardzo interesujący mechanizm psychologiczny na poziomie jednostek oraz socjologiczny na poziomie społeczeństwa. Bo wartość jest pojmowana całkiem… nietypowo. Nie wynika z tego jaki jesteś, a z tego jaki “na szczęście!” nie jesteś.
Nie chodzi o to, że masz meble z Ikei, deklarujesz nowoczesność-europejskość, biegasz w maratonach, jeździsz na fajne zagraniczne wakacje i sprzedajesz to wszystko na Facebooku czy Instagramie. Chodzi o to, że robisz to wszystko, mając z tyłu głowy nakaz: żeby tylko odróżnić się od ‘tamtych’.
Zdaniem dr Piotra Stankiewicza to jest właśnie naczelna cecha fajnopolaków – brak definicji pozytywnej. Istnieją wyłącznie dlatego, że mają stereotypowe wyobrażenie o grupie (w cudzysłowie) “polaków niefajnych”, od których za wszelką cenę chcą się odróżnić. Niefajnych… Czyli jakich?
Zaściankowych, wiejskich, katolickich lub wręcz moherowych, może trochę niezaznajomionych z tak zwaną “kulturą wysoką” (cokolwiek to znaczy) i raczej niewykształconych.
Oczywiście – ponownie – to zbiór stereotypów, jednak podpieranie się nimi jest całkiem wygodne, bo sprawia, że fajnopolak czuje się “lepszy” i to pomimo (!) swojego kompleksu, o którym więcej na końcu odcinka.
Fajnopolak ma przede wszystkim program życiowy, który polega na pragnieniu odróżnienia się od tego, co jest niefajne, musi być przeciwko komuś. Młodzi wykształceni ludzie w wielkich miastach są np. przeciwko “moherom”, starszym konserwatywnym osobom, zdeklarowanym katolikom.
Czyli z jednej strony mamy wyidealizowany obraz siebie, a z drugiej czyste sumienie, bo za prawie wszystkie grzechy Polski odpowiadają “ci drudzy”. I może nawet fajnopolacy chcieliby odkupić swoje winy w kościele, no ale nie mogą, bo tamci “drudzy” wprowadzili w niedzielę zakaz handlu.
A skoro już o handlu mowa…
Fajnopolactwo ma wymiar nie tylko społeczny i polityczny, ale również ekonomiczny.
Fajnopolski pracownik etatowy międzynarodowej korporacji ma skłonność do pogardzania pracownikiem, który również jest na etacie… ale na linii produkcyjnej – i np. montuje okna. Praca potrzebna jak każda inna, jednak daje o sobie znać klasowość i poczucie wyższości.
Fajnopolski ojciec może pogardzać ojcem z wielodzietną rodziną, któremu program 500+ pomógł wyjść z biedy.
Fajnopolski przedsiębiorca prowadzący agencję PR’ową czasem pogardzi wspomnianym wcześniej właścicielem firmy budowlanej na prowincji. A przecież płacą te same podatki, również walczą z konkurencją i prawdopodobnie również korzystają (a przynajmniej powinni)…
z platformy Odoo. Jeśli jesteś przedsiębiorcą lub po prostu chcesz zbudować swoją markę osobistą, to zdecydowanie przyda Ci się do tego przejrzysta i intuicyjna strona lub sklep internetowy. Możesz wybrać software house, który po kilku tygodniach poprawek i feedbacku zrobi Ci stronę za parę tysięcy złotych, a możesz skorzystać z Odoo, gdzie pierwsza aplikacja jest darmowa. No i przygotowanie strony dzięki narzędziom AI zajmie Ci kilka kliknięć – proste, intuicyjne i oszczędza czas, bo… nie oszukujmy się – nikt nie chce zaprzątać sobie głowy hostingiem, domeną czy innymi aspektami technicznymi – platforma Odoo może robić to za Ciebie. Idealne rozwiązanie dla małych firm, które chcą zwiększyć swoją rozpoznawalność i konkurencyjność, a także osób, które rozpoczynają swoją biznesowa przygodę.
Wracając do tematu odcinka…
Twórcy “Rancza” ustami Czerepacha (całkiem machiawellicznej postaci), diagnozują wśród Polaków dwa odrębne narody – Greków i Bułgarów, którzy nijak się nie potrafią dogadać. Wszystko przez to, że kiedy Bułgar chce coś potwierdzić, to kręci głową, a Grek – mając tę samą intencję – kiwa. Brak zrozumienia rodzi się więc na fundamentalnym poziomie, a przy okazji…
Podburza jedną z najważniejszych wartości w budowaniu jakiegokolwiek społeczeństwa – wzajemne zaufanie. W rezultacie mamy sytuację, w której Polak “jednemu nie ufa, bo go nie zna, a drugiemu nie ufa, bo go bardzo dobrze zna”.
I nie bez powodu o tym braku wzajemnego zaufania i zrozumienia wspominam, bo okazuje się, że jedną z naczelnych cech Polaków jest…
Niekomunikacja
Wspomniany wcześniej dr Stankiewicz pisze o tym, że rozmowy polsko-polskie mają pewną dość… dziwną charakterystykę.
Zastanów się, czy kiedykolwiek słyszałeś od swojego ojca w trudnym momencie, że Cię kocha i wszystko będzie dobrze? Możesz napisać w komentarzu – bo jeśli w Twoim domu funkcjonował taki wspierający język, to naprawdę miałeś szczęście.
“W Polsce jest przecież powszechne, że ojciec, nie umiejąc powiedzieć dziecku: »Wszystko się ułoży, życie jeszcze przed tobą, kocham cię«, powie mu: »Dorośniesz, to zobaczysz, jak cię życie przetrzepie«”.
Tym właśnie jest niekomunikacja – czyli wyrażaniem się w sposób, który zamiast budować więź porozumienia – zrywa ją. Jest informacją dla odbiorcy “ok, nie warto z Tobą rozmawiać, bo masz do mnie bagatelizujące, pogardliwe podejście i stawiasz się wyżej”. Ta pogarda oczywiście nie jest wyrażana wprost – jest ukryta pod płaszczykiem tego, że “ja wiem, bo przeżyłem, a ty nie wiesz głupi człowieku”. Chociaż w sumie nawet nie, bo to by oznaczało, że nadawca widzi w drugiej osobie człowieka, co nie jest takie oczywiste.
„[…] w Polsce nie powiemy przecież: »Słuchaj, to będzie oficjalne spotkanie, więc ubierz się, proszę, elegancko«. Powiemy: »No chyba nie chcesz się tak ubrać«”
To też bardzo charakterystyczne dla Polaków – nikt nie powie nam, w jaki sposób coś zrobić lepiej. Łatwo za to usłyszeć, jak czegoś nie robić, szczególnie że kryje za tym pewna pretensjonalność.
Co to oznacza dla Ciebie?
Zacznij zwracać uwagę na to, w jaki sposób mówią do Ciebie inni. Ze swojego dzieciństwa pamiętasz być może, jak z ust mamy padało “pewnie! służąca jest w domu, to posprząta ten syf”, zamiast prośby o ogarnięcie pokoju czy pozmywanie naczyń. “Śmieci same się wyniosą”, “ogon masz, że drzwi nie zamykasz?”, albo najlepsze ze wszystkiego: kiedy chcesz docenić czyjąś pracę i zamiast “dziękuję”, pada zimne i pretensjonalne “no, samo się nie zrobiło przecież”. Tak się komunikujemy na co dzień – wykorzystując drobny błąd, potknięcie lub jakąś małą dziurę w rozumowaniu bądź działaniu drugiej osoby… co sprawia, że zaczynamy ją atakować, psując jakiekolwiek relacje i porozumienie.
Dlatego jeśli doświadczasz tego na co dzień, to zwracaj uwagę oraz – przede wszystkim – samemu staraj się komunikować lepiej.
Ale, co ciekawe, niekomunikacja nie zachodzi wyłącznie w prywatnym życiu domowym. Jest widoczna również w życiu społecznym. Bo przecież:
“Każdą debatę w programie politycznym wygrywa ten, kto głośniej krzyknie: Panie, to Wyście!”
- wyście kradli od Polaków
- wyście szkalowali rodaków
- wyście się dobrali do koryta, bili matkę itd.
Ehh. Wszystko oczywiście w duchu maksymy, że “lud jest żądny krwi”, więc trzeba grillować i masakrować poglądy inne od swoich (a już szczególnie ich przedstawicieli), zamiast konstruktywnie dyskutować i szukać porozumienia. Więcej na ten temat opowiadamy w odcinku “Dlaczego Polacy nie potrafią się dogadać.
Pewnie nie zaskoczę Cię tym, że…
Politykom zależy na takim podziale w Polsce.
Wojna polsko-polska. Dwie partie. Dwóch wodzów absolutnych. Da się zdefiniować PiS czy KO na różne sposoby – to nie ulega wątpliwości. Jednak dominująca narracja (a przy okazji tożsamość tych partii) jest taka, że jedna chroni Polskę przed Tuskiem, a druga przed Kaczyńskim… I pytanie brzmi kogo w danym momencie bardziej “obawiają się” Polacy.
Na przykładzie “popisowej” Polski idealnie widać, że podzielone społeczeństwo dla polityków jest po prostu narzędziem. Żeby nie być gołosłownym – przed wyborami, jesienią 2023 roku, prof. Matczak napisał felieton na łamach Gazety Wyborczej pod tytułem “Elito! Czy przez te osiem lat nauczyłaś się nie gardzić? Suwerenem, moherem i innymi”, który skierował m. in. do fajnopolaków (tu malutka dygresja – to też jest elementem podziału – fajnopolacy stereotypowo czytają Newsweek i Wyborczą, a niefajnopolacy raczą się Ziemkiewiczem).
Matczak podjął się ryzykownej wizerunkowo próby przewidzenia tego, kto wygra jesienne wybory.
“Gdybym więc dziś miał oceniać szanse wyborcze (…), to myślę, że opozycja je przegra. Bo osiem lat może okazać się dla naszych elit zbyt krótką pokutą za trzydzieści lat pogardy.”
Mocne słowa, tym bardziej jak weźmiemy pod uwagę, że Matczak słynie z tego, że jest przeciwnikiem PiS-u. Pomimo tego rozumie jednak (i próbuje to przekazać innym “elitarnym Polakom”), że PiS musiał wygrać tamte wybory, bo… zwykły, prosty Polak “idzie na wybory i odczuwa satysfakcję podobną do tej, jaką odczuwali widzowie egzekucji w rewolucyjnej Francji, gdy ich panom, którzy też nimi gardzili, obcinano głowy. Wtedy robiono to gilotyną, dzisiaj robi się to kartą do głosowania” – oczywiście Matczak opisał to w przewrotny, metaforyczny sposób, ale mówiąc wprost:
Chodzi o to, że jeśli tak zwana elita (między innymi fajnopolacy) otwarcie pogardzają resztą obywateli, to ta reszta idzie do wyborów po to, żeby pokazać, że (w cudzysłowie) “nas jest więcej i jesteśmy bardziej zjednoczeni”.
Dla fajnopolaka polskość to prostactwo i między innymi ta arogancja sprawia, że w naszym społeczeństwie narasta jakaś zbiorowa mentalna krzywda. Z jednej strony jest to krzywda chęci zemsty na fajnopolaku za pogardliwe podejście do zwykłych ludzi. Z drugiej jest to krzywda kompleksu niższości względem zachodniego, wyidealizowanego świata.
Na czym polega kompleks fajnopolaka?
Lata 90’ i przemiany gospodarcze. Big Mac – Symbol Zachodu w końcu zawitał na polską ziemię. Wiadomo – symbol, więc należało zrobić to z rozmachem i cieszyć się ucieczką spod wschodnich wpływów.
Tylko, no właśnie… Czy część naszego społeczeństwa (być może przypadkiem) przy okazji nie zaczęła uciekać również od polskości? Polak pragnie się odciąć od wschodnich, postkomunistycznych naleciałości. Dlatego naturalnie otwiera się na zachód. Fajnopolak natomiast… odcinając się od dawnej komuny, przy okazji odcina się trochę od polskości, rozumianej jako tradycja i kultura narodu. Bo jest to zbyt zaściankowe, zbyt mało postępowe i przede wszystkim – za mało fajne.
Zachód natomiast wydaje się fajnopolakowi dużo… “fajniejszy”. Fajnopolak, parafrazując Matczaka, czuje się zbyt specjalny na Polskę, czuje się lepszy od Polaka, ale jednocześnie… Gorszy od chociażby Europejczyków, głównie ze względu na swoje pochodzenie.
Jednocześnie ta specjalność jest nierozumiana przez tę (w cudzysłowie) “niefajną” resztę społeczeństwa. Zadają sobie zupełnie poważne pytanie – co jest złego w tym schabowym i rosołku w niedzielę po mszy? Chodzi oczywiście o tradycyjnie pojmowaną polskość czyli de facto element ich tożsamości. Tym sposobem wzajemne niezrozumienie w społeczeństwie tylko narasta.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli – w odcinku nie chodzi o demonizowanie Zachodu ani wynoszenie na piedestał polskości. Celem jest pokazanie, że jeden i drugi świat ma swoje wady, ale też ma mnóstwo pięknych, wartościowych osiągnięć kultury i życia społecznego.
Tak jak pisał dr Stankiewicz – można wieść życie na styl “zachodni”, czyli jeździć na piękne wakacje, raczyć się wysoką kulturą i wcinać ramen zamiast schabowego. Kluczowa jest motywacja. Jedni robią to, bo po prostu lubią ramen, ale rosołkiem też nie pogardzą. Inni robią to, bo rosół jest zbyt zaściankowy, za mało nowoczesny… za mało… fajny.
Możesz być dumny ze swojego pochodzenia i jednocześnie żyć fajnie. Możesz nie pogardzać drugą stroną sporu. Możesz, bo dzięki temu budujesz porozumienie i zaufanie w społeczeństwie. Idąc za słowami dr Stankiewicza – “fajnopolaku, odpuść sobie trochę”.
Źródła:
1.DISS NA TACO HEMINGWAYA (manifest “normalsów”) (online), dostęp: https://www.youtube.com/watch?v=eDQ8lE522XI, [data dostępu: 17.06.2024].
2. Kucia M., Piotr Stankiewicz: Esencją fajnopolskości jest zmiana (online), dostęp: https://culture.pl/pl/artykul/piotr-stankiewicz-esencja-fajnopolskosci-jest-zmiana-wywiad, [data dostępu: 17.06.2024].
3. Leder A., Prześniona rewolucja. Ćwiczenie z logiki historycznej, Warszawa 2014.
4. Matczak M., Matczak: Elito! Czy przez te osiem lat nauczyłaś się nie gardzić? Suwerenem, moherem i innymi (online), dostęp: https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,30058652,matczak-elito-te-wybory-pokaza-czy-przez-te-osiem-lat-nauczylas.html, [data dostępu: 17.06.2024].
5. Panie, to Wyście! – tekst (online), dostęp: https://genius.com/Taco-hemingway-panie-to-wyscie-lyrics, [data dostępu: 17.06.2024].
6. Pienszka M., Wiedzieli to już 7 lat temu. Prorocza scena w serialu “Ranczo” (online), dostęp: https://teleshow.wp.pl/prorocza-scena-z-serialu-ranczo-scenarzysci-przewidzieli-dojscie-pis-do-wladzy-wideo-6607194954734272a, [data dostępu: 17.06.2024].
7. POLSKIE TANGO – tekst (online), dostęp: https://genius.com/Taco-hemingway-polskie-tango-lyrics, [data dostępu: 17.06.2024].
8. Rzeczycki M., Zamiast rozmowy „podpierdolki”, mesjanizm i list do narodowców. Recenzja książki Piotra Stankiewicza „My fajnopolacy” (online), dostęp: https://klubjagiellonski.pl/2019/08/16/zamiast-rozmowy-podpierdolki-mesjanizm-i-list-do-narodowcow-recenzja-ksiazki-piotra-stankiewiczamy-fajnopolacy, [data dostępu: 17.06.2024].
9. Zimmerman M., Dr Piotr Stankiewicz: fajnopolaku, odpuść sobie trochę [WYWIAD] (online), dostęp: https://kultura.onet.pl/ksiazki/dr-piotr-stankiewicz-fajnopolaku-odpusc-sobie-troche-wywiad/v1rqk85, [data dostępu: 17.06.2024].